Syndrom Surykatki, co to jest?

Psycholog Joanna Skrok opisuje SYNDROM SURYKATKI

…Można by powiedzieć, że czas to pieniądz albo inaczej, że pośpiech jest czasami wskazany. Czy na pewno? Nie zgadzam się z tym. Obserwując przez lata ludzi i ich zachowania stanowczo stwierdzam, że im więcej pośpiechu tym więcej stresu i większa potrzeba zarabiania pieniędzy, żeby je wydać na nieoczekiwane zdarzenia, a często problemy ze zdrowiem. Zatem pośpiech zdecydowanie nie koreluje ze zdrowiem tylko ze stresem, a pieniądze zarobione w pośpiechu nie przynoszą owoców i szczęścia wręcz przeciwnie przynoszą czasami nieszczęście i zabierają zdrowie a często i rodzinę.

Wyznaczanie sobie celów na czas, praca na terminach i nieustanne myślenie o zadaniach to rodzaj natręctwa – nerwicowe, uzależnienie od kontroli i działań. Wzmożona kontrola spina nasze ciało i powoduje wzmożoną obserwację otoczenia – nazywam to pieszczotliwie „syndrom surykatki”.

Wyjrzeć, zalukać, wzdrygnąć się, zobaczyć, sprawdzić, kontrolować. Nastawienie na otoczenie i kontrolę wszystkiego i wszystkich, tylko nie siebie. Brak uważności na siebie i SAMOKONTROLI własnych zachowań – regulacji własnych potrzeb często biologicznych jak sen, jedzenie, odpoczynek.

Jak się to robi długo albo bardzo długo, czyli wręcz latami to neurotyczność (stres + lęk) załatwione. A jeżeli jeszcze ma się podatność genetyczną albo osobę w otoczeniu, która tak delikatnie mówiąc wspiera takie działania to wręcz jest to pewne. Ale nie musi tak być. Można tak sobie zrobić samemu i nawet wzmacniać ten efekt w całej rodzinie. Wówczas słabsze jednostki jak dzieci, wrażliwi współmałżonkowie zaczynają chorować, bo trudno nadążyć za SURYKATKĄ.

Czasami przychodzą nam do głowy różne ciekawe myśli, pomysły. Zderzamy się z nimi snując i wyobrażając sobie jak to będzie jak zaczniemy działać.

A jednak nie zawsze pomimo wielkich chęci decydujemy się na zrobienie kroku.

Co nas powstrzymuje?

Lęk przed nieznanym, wysokie ryzyko, a może poczucie straty? Coś zyskujemy, coś tracimy.

Hm….pewnie i tak, lecz czy wartościowanie tego co ważniejsze „strata” czy „zysk” pomoże nam podjąć decyzję?

Raczej nie. Pomiędzy oceną poznawczą (myślenie, pamięć, uwaga ) a behawioralnym działaniem (zachowaniem ) jest coś jeszcze wg. mnie ważnego.

To decyzja – smart krok, który decyduje o tym, że coś robimy lub nie.

80% myślimy a 20% działamy. A jakby tak odwrócić proporcje? Myśleć w 20% a działać w 80%. Ale jak to zrobić?

To nie jest takie łatwe, to proces oduczania i nauki, który zależą od kilku istotnych rzeczy.

Na ludzkie decyzje mają bowiem wpływ rzeczy głęboko spersonalizowane i zróżnicowane.

Szybkość i trafność decyzji zależy bowiem wg. mnie od trzech elementów:

– autonomii / poczucia i możliwości bycia wolnym,

– asertywnej postawy / subiektywnego egoizmu – skupiania się na sobie i własnych potrzebach,

– motywacji w tym pozytywnego stresu / zaangażowania i samodyscypliny.

Autonomia jak i asertywna postawa i motywacja mogą być na różnych poziomach skali. W zależności od spójności ich skali możemy mówić o skłonnościach do podejmowaniu decyzji bądź oporu wobec decyzji.

Metoda „SmartKroku” to triada decyzyjna w oparciu o diagnozę, proces i wdrożenie zmiany zachowania/ działań do zmniejszenia oporu wobec osobistych decyzji.

Tego typu metoda wspiera pracę z lękiem i zwiększa samoświadomość decyzyjną. Wzmocnienie samodzielności jest efektem ubocznym w procesie, co jest mile widziane i odbierane przez osoby zaangażowane w proces.

Tą metodą pracuję z pogubiona młodzieżą i dorosłymi w kryzysach. Uważam ją za uzupełnienie podejścia poznawczo-behawioralnego, i traktuję jako wsparcie holistyczne w procesie terapii z osobą.

 

Źródło tekstu: www.joannaskrok.pl